Imieniny: Adolfa, Tymona

INFO

Zacznę od ogólnej oceny tej wydawniczej perełki, jaka trafiła do moich rąk, a już za kilka dni będzie chlubą i ozdobą mojej "pałuckiej". Jest to pachnąca jeszcze drukarską farbą nostalgiczna, w cudownej szacie wydana książka autorstwa pani Barbary Filipiak „Leon Lichociński, Książę Pałuckich Przewodników”. W skali dziesięciopunktowej z czystym sumieniem przyznaję „dwunastkę”.

I nie odnosi się to do treści bo przecież książkę dopiero przeczytam, chociaż akurat o tę stronę jestem spokojny po przeczytaniu poprzedniej książki pani Barbary, czyli rodzinnej sagi Dobaczewskich. Za tę kolejną książkę najwyższe noty zdecydowanie się należą. Nie tylko szata graficzna o tym decyduje, ale faktem jest, że wydanie ma charakter luksusowy biorąc pod uwagę twarde okładki, świetny papier oraz bogatą zawartość ikonograficzną czyli liczne zdjęcia, w znacznej części kolorowe, towarzyszące reprodukcjom różnych dokumentów.

Na szczególną pochwałę zasługuje zrealizowany cały promocyjny pomysł. Znakomity początek stanowiła nostalgiczna podróż promocyjnych gości „jak za dawnych lat” czyli naszą poczciwą wąskotorówką do Wenecji, zarezerwowanymi przez Książnicę dwoma wagonikami składu o 12:05 ze Żnina. Wenecja jako miejsce promocji? Nie wiem, czyj to pomysł, ale to był strzał w dziesiątkę. Kolejowy charakter całości bardzo na tym zyskał, a pogoda dopisała nadzwyczaj. Wybór daty eventu dokładnie w 30. rocznicę śmierci „Dziadka” wydawał się oczywisty, a na dodatek nastąpił tu zbieg kilku rocznic jak choćby mijające właśnie pół wieku od założenia Muzeum Kolei Wąskotorowej, piąta rocznica uhonorowania pana Leona przez nazwanie jego imieniem żnińskiego ronda czy wreszcie 630. rocznica nadania Wenecji... praw miejskich. Tak, tak – w przeszłości Wenecja była miastem.

Już na peronie żnińskiej ciuchci pani Barbara Filipiak i jej szefowa Beata Czaczyk pełniły honory gospodyń i witały przybywających gości, nim ci jeszcze zdążyli nogę na pierwszym stopniu wagonika postawić. Z miłym zaskoczeniem spotkałem „pałuckiego Kolberga” czyli Mirka Bińkowskiego, z którym podczas jazdy mieliśmy wreszcie okazję do nieco dłuższej pogawędki. W Wenecji czekały na nas ustawione przed budynkiem rzędy krzesełek w ilości około setki, a na stołach obok piętrzyły się stosy promowanej książki. Już po chwili pojawiła się reszta gości, nadchodzących od strony parkingu przedstawicieli samorządu gminnego i powiatowego, a także inne bardziej lub mniej oficjalne osoby, oczywiście również członkowie rodziny pana Leona Lichocińskiego. Pani Beata Czaczyk, dyrektor żnińskiej Książnicy, w ciepłych słowach wygłosiła laudację na rzecz autorki oraz prezentowanej książki, która natychmiast została rozprowadzona wśród całej widowni.


Sam opis paktowania pana Leona z diabłem byłby dość obszerny. A jeszcze jego rozmowy z wielkimi dyrektorami "od kolei" to znów parę stron opisu. To byłoby niestrawne. Powiem tylko, że wszyscy obecni byli usatysfakcjonowani, a nieobecni... niech żałują. Po części oficjalnej (no wiecie, kwiaty, dyplomy, podziękowania) zaproszono wszystkich na poczęstunek, którego clou stanowił duży tort z cukierniczej pracowni Leszka Malaka. Dekorację tortu w połowie stanowiła zadziwiająco wierna cukiernicza reprodukcja okładki prezentowanej dziś książki, natomiast drugą częścią była czekoladowo-kremowa lokomotywa, oczywiście był to nasz kultowy LEON czyli parowozik Px 38. Spotkanie było naprawdę sympatyczne.


Pana Leona doskonale pamiętam z czasów kiedy wiele lat temu podczas szkolnych wycieczek lub poruszając się po Pałukach indywidualnie udawało się spotykać tego niezwykłego człowieka w kolejarskim mundurze, zawsze otoczonego wianuszkiem słuchaczy nie kryjących zachwytu nad jego gawędziarskim talentem. Ledwie go było wśród słuchaczy widać bo postury był powiedzmy tzw "nienachalnej", za to duchem był wielki ponad wszelkie spodziewanie. Ta książka dziś wydana nie jest w stanie oddać w pełni tego niecodziennego klimatu gawęd pana Leona. Ale istnieją niewielkie materiały archiwalne w postaci nagrań dźwiękowych, a nawet filmy, które były kiedyś odtwarzane na plenerowych monitorach podczas Weneckiej Nocy z Parowozami.

tekst i fot. Leonard Łuczak

AUTOPROMOCJA